Od zawsze czuję wdzięczność, że mieszkam w tak cudownym miejscu, jak Warmia i Mazury. Mimo upływu lat z miesiąca na miesiąc odkrywam nowe, piękne i pyszne miejsca. Tak było również z Pałacem Warlity, który odwiedziłam w ubiegłym tygodniu.
Pałac Warlity położony jest nad malowniczym brzegiem jeziora Platyny i mieści się 25 km od Olsztyna, w kierunku Ostródy. XIX wieczny pałacyk posiada dwanaście pokoi, pięć apartamentów nad jeziorem, w tym dwa w koronach drzew, w których z przyjemnością spędziłabym nie jedną wakacyjną noc! Prawdziwym skarbem jest jednak nowoczesna i niezwykle innowacyjna kuchnia, która skrywa jedną ze wspanialszych restauracji w regionie. I właśnie o jedzeniu w tym miejscu Wam dzisiaj opisze najwięcej… jak na foodies przystało 🙂
Miałam ogromną przyjemność testować dania, które znalazły się we wiosennej wkładce, a ostatecznie wkrótce znajdą się na stałe w karcie menu. Szefem kuchni Pałacu Warlity jest Łukasz Wojtas, znany zapewne mieszkańcom Olsztyna jako “RyBus”, czyli właściciel słynnego foodtrucka, serwującego absolutnie fenomenalne wariacje z rybami i owocami morza w roli głównej. Spotkał mnie niezwykły zaszczyt poznania szefa Łukasza, który opowiedział mi o każdym daniu szczegółowo, a nawet zaprosił na kuchenne zaplecze, by pokazać pałacową kuchnię “od kuchni”. Nawet nie wiecie, ile radości mi to sprawiło! Uwielbiam podglądać pracę szefów kuchni i zawsze interesuje mnie, skąd biorą inspiracje, jak planują swoje dania i gdzie szukają surowców. Kuchnię pałacową Łukasz współtworzy z Mateuszem Kowalkowskim i Anną Manowską, równie kreatywnymi i ambitnymi kucharzami. Dania, które miałam okazję spróbować niezwykle mnie oczarowały, uwielbiam odkrywać nowe smaki, a tutaj absolutnie tego doświadczyłam! I jestem pewna, że Wy również staniecie się stałymi bywalcami.
Restauracja jest bardzo klimatyczna, zachowana w klimacie pałacowym.
A teraz zajrzyjmy do karty menu…
Na przystawkę tatar z regionalnej wołowiny Hereford Warmia z karmelizowanym słonecznikiem, szczypiorkiem, kremowym żółtkiem, majonezem chilli, kremem z awokado i nasturcją. Kiedy tylko tatar został podany do stolika wiedziałam, że czeka mnie tutaj niezapomniana podróż kulinarna. I nie myliłam się! Piękne podanie równoważy się ze wspaniałymi połączeniami, które doskonale się uzupełniają. Ten tatar był idealny!
Wiosenne kolory odnajdziecie w krem z zielonych warzyw z jajkiem poche i zielonymi warzywami (32 zł). Smak zupy był dla mnie miłym zaskoczeniem, bo najczęściej smak zielonych kremów jest mocno narzucony przez groszek czy brokuła, a tutaj przyjemnie przeplatają się aromaty różnych warzyw, a całość dopełnia idealnie przygotowane jajo w koszulce. Do tego chrupiące warzywa, które przyjemnie przełamują delikatność kremu.
Największym zaskoczeniem, a zarazem daniem, które najbardziej mnie uwiodło zarówno wyglądem, jak i smakiem były pierogi ruskie z twarogiem oberlandzkim, pianą z ziemniaków i consome z palonej cebuli (48 zł). Spójrzcie na to podanie! Ukryte pod chrupiącym ażurkiem i pianą z ziemniaków odkrywamy niepowtarzalny smak rozpływających się w ustach mini pierożków. To wspaniała kompozycja wizualno-smakowa, po którą warto przejechać kilometry! Dawno nie jadłam czegoś tak pysznego! I wciąż wspominam ten smak…
A teraz przenieśmy się na chwilę do kuchni, by zobaczyć, jak Chef Łukasz składa danie, które totalnie mnie zaskoczyło. I przyznaję, to był mój pierwszy sum na talerzu, jakiego zjadłam w swoim życiu 😉
Tak oto prezentuje się sum smażony w maśle, z dodatkiem sosu cytrynowego, chrupiącym chrustem ziemniaczanym, majonezem z natki i smażonymi kaparami (68 zł).
Jeśli podobnie jak ja nigdy nie jedliście suma, polecam Wam w pierwszej kolejności odwiedzić Pałac Warlity i spróbować go w tej wariacji smakowej. Cudownie wysmażona mięsista ryba, w połączeniu z majonezem pietruszkowym i chrustem, który mogłabym wcinać bez opamiętania tworzą połączenie doskonałe. Mój zachwyt zdominował moje kubki smakowe.
Mam też wspaniałą wiadomość dla miłośników kaczki i potraw mięsnych. Oto ona: pierś z kaczki przygotowana techniką sous-vide, z pieczoną szalotką faszerowaną udkiem kaczym confit, w towarzystwie gratin ziemniaczanej z czarnym czosnkiem, szparagami i sosem własnym z kaczki (78 zł).
Wyjątkowa, delikatna, rozpływająca się w ustach pierś z kaczki, z przyjemnie chrupiącymi szparagami i niezwykle oryginalną, ale też pyszną gratin ziemniaczaną. Do tego aromatyczny sos własny. Aż ciężko oderwać się od jedzenia!
Ale kiedy nadchodzi deser, nie mam z tym problemu. Zwłaszcza taki deser, jak sernik pistacjowy z ganachem pistacjowym, prażonymi pistacjami, puree malinowym i maślanką (35 zł). I to z rąk samego szefa kuchni 😉
Sernik w stylu nowojorskim, podany w bardzo innowacyjny sposób – przyznam się, że z takim podaniem się jeszcze nie spotkałam 😉 Robi wrażenie! I spokojnie wystarczy dla dwojga, więc zakochani – możecie jeść śmiało z jednego talerza! Słodycz dopasowana jest tu idealnie, a wszystko przyjemnie przełamuje sos malinowy i maślanka.
Starałam się, jak zawsze, by moje zdjęcia w maksymalnym stopniu odzwierciedliły piękno i smak zaprezentowanych dań, bo przyznam z największą przyjemnością, wciąż pełna euforii, że kuchnia Pałacu Warlity jest absolutnie wyjątkowa! Odwiedziłam w ostatnim czasie wiele miejsc, ale tak kreatywnych dań, pełnych autentyczności, z wiodącymi prym regionalnymi surowcami, dawno nie spotkałam! Oczywiście mamy w regionie dużo cudownych miejsc i z pewnością Warlity musicie dopisać do swojej listy odwiedzin w najbliższym czasie. Polecam z całego serca. Ja wrócę na pewno z moją rodzinką, by spróbować innych smakołyków i oczywiście poznać dziecięcą kartę menu.
I jeszcze te cudowne okoliczności przyrody!
Jeśli chcecie być na bieżąco, jak zawsze odsyłam na Social Media Pałacu Warlity
https://www.facebook.com/warlity
Oraz na stronę interentową