Na krzewach rozkwitły już piękne baldachy czarnego bzu. Nadarza się zatem wspaniała okazja ku temu, by niezwykły zapach białych kwiatów zamknąć w szklanej butelce. Odpowiednio przetworzone umilą czas w długie, chłodne, zimowe wieczory 😉
Zapraszam Was zatem na nalewkę z kwiatów czarnego bzu, która zaraz po nalewce z pędów sosny i derenia jest jedną z moich ulubionych. Przepis sprawdzony – sporządziłam z niego nalewkę rok temu!
Nalewka z kwiatów czarnego bzu
50 baldachów kwiatów czarnego bzu
2 duże cytryny
750g cukru kryształu
750g cukru kryształu
0,5 l spirytusu (96%) + 0,5 l wódki czystej
Przygotowanie:
Gotujemy syrop: 1litr wody + 750g cukru, po czym studzimy.
Cytryny parzymy gorącą wodą, szorujemy szczoteczką, po czym kroimy w plasterki (koniecznie usuwamy pestki).
Do wyparzonego słoja wkładamy kwiaty, naprzemiennie z plasterkami cytryn, po czym zalewamy syropem i przykrywamy gazą. Odstawiamy w słoneczne miejsce na 10 dni. Ważne, by codziennie obserwować, jak nasz syrop się zachowuje i czy nie fermentuje. Możemy zamieszać go raz na dwa dni drewnianą, czystą łyżką. Po 10 dniach nasz sok zlewamy do garnka lub innego słoja przez sitko, najlepiej dodatkowo wyłożone gazą.
Przecedzony sok łączymy ze spirytusem i wódką, mieszamy. Ja robię pół na pół (spirytus i wódka), gdyż z samego spirytusu wychodzi bardzo mocna. Nalewkę przelewamy do butelek, odstawiamy na minimum miesiąc. Co jakiś czas możemy wstrząsnąć butelką.
Nalewka jest naturalnie mętna, więc po miesiącu można ją sklarować, bądź jeśli Wam to nie przeszkadza, pozwolić jej dojrzewać w takim stanie. Na zimę trunek jak znalazł! 🙂
A tak moja nalewka wygląda po roku 😉
mmm herbatka z prądem mi zapachniała…ciekawy przepis! pozdrawiam Pani Rolnik! (panirolnik.bloog.pl)